Z Agnieszka kontaktowałem się wyłącznie telefonicznie i mailowo. Ponieważ Agnieszka na stałe mieszka w Szkocji, nie mieliśmy okazji spotkać się i omówić szczegółowo
spraw związanych z uroczystością.
Najważniejsze ustalenia to: Zamek Dubiecko, ślub godz. 14.00. Już wiedziałem, że będzie ciekawie, nie tylko dlatego że sam ślub miał się odbyć na zamku ale i dlatego, że znam to miejsce.
Wcześniej miałem okazję tu fotografować, wprawdzie
nie w salach balowych ale w okazałej, przestronnej zamkowej oranżerii, i wiem że jest to jedno z najlepszych miejsc na organizację wesel.
W dniu ślubu na zamek przyjechałem odpowiednio wcześnie więc miałem okazję
przyglądnąć się dopinaniu spraw organizacyjnych na ostatni guzik. Ceremonię
ślubną zaplanowano w malowniczej scenerii na dziedzińcu zamkowym pod wiekowym
dębem i tam też ustawiono wszystko co do ceremonii potrzebne, łącznie z godłem państwowym. Jednak malowniczą scenerię szybko diabli wzięli - zaczął padać deszcz, nie była to
ulewa ale zawsze to deszcz. Przygotowane dekoracje, krzesła dla gości,
dywan, nagłośnienie przeniesiono do dużego namiotu, przygotowanego na taką ewentualność. A miało być tak pięknie. Zniesmaczony poszedłem dokładniej zapoznać się z układem pomieszczeń, w których miało sie odbyć przyjęcie.
Tu i ówdzie coraz liczniej pojawiali się goście weselni, wszak godzina "W" coraz bliżej. Około pół godz. przed 14.00 przybyli państwo młodzi i
też nie kryli rozczarowania pogodą.
I tu nastąpił najważniejszy zwrot akcji, którego już tuż przed ceremonią chyba nikt się nie spodziewał, przejaśniło się i przestał padać deszcz.
Obsługa zdecydowała sie na desperacki czyn. Z namiotu wszystko w ekspresowym
tempie wróciło na pierwotne miejsce - organizacyjne mistrzostwo świata, na 14.00 wszystko było gotowe, tu
widać nie odpuszczają. I było pięknie, a największym świadkiem podczas ślubu był dąb.
No i niech mi ktoś powie, że obsługa na weselu nie jest ważna.
Pod koniec ceremonii spadło kilka kropel ale tym się nikt już nie przejmował, no może tylko pan, który trzymał parasol nad nowożeńcami.
Dalsza część uroczystości odbyła się już w zamkowych komnatach a i aura też nie przeszkadzała w korzystaniu z dobrodziejstw jakie oferuje to miejsce gościom weselnym.
Zamek Dubiecko to nie tylko piękne, stylowe wnętrza ale też otoczenie kompleksu zamkowego, którego może pozazdrościć niejeden dom weselny. Chwilę wytchnienia
od szaleństw na parkiecie weselnicy znaleźli w alejach i zakamarkach zamkowego
parku i ogromnym tarasie z widokiem na dolinę Sanu. Taras, a jakże, przydał się jako miejsce gdzie nocną porą, jako niespodzianka dla pana młodego, odbył się pokaz tańca ognia.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o weselnym menu, bo to jedno z ważniejszych
kryteriów przy wyborze miejsca na przyjęcie weselne, więc wspominam - poezja w czystej formie!
więcej zdjęć na: fotografia ślubna Dubiecko
NETwedding